W 2016 roku powstał jednoosobowy projekt śpiewającego gitarzysty, basisty i klawiszowca Tomasza Izdebskiego. Debiutancki album, z całkowicie autorskim materiałem, zarejestrował on przy pomocy perkusistów (Amek Krebs – utwory 1, 2, 6 i Jakub Łukowski – pozostałe) oraz śpiewającego gitarzysty (Grzegorz Mazur – Lunatic Pandora). Patterns In Parallel hipnotyzuje melancholią, zadumą. Niekiedy jest wręcz onirycznie. Pięknie słucha się tej płyty jako całości. Łączy klasyczny rock progresywny (floydowy, na przykład, w Now Here Comes The Tide) czy balladowo crimsonowy (ta doniosłość choćby In Parallel II), z estetyką, także brzmieniową, Opeth (z okolic Damnation i w ogóle ich nawiązań do lat 70.), ale i z brzmieniami alternatywnymi (Some Down). A jeszcze Anathema z ostatnich lat, późny Riverside. I Katatonia. Czyli wiele z rocka, który tak lubimy, ale bez przesadnie kurczowego trzymania się vintage’owej otoczki. Jedyny dyskusyjny (czasami) element to partie wokalne. Niekiedy spokojne, ładne. Innym razem zaś… dość monotonne, zbytnio traktowane efektami, dublowane czy zachowawcze. Na tym polu Izdebskiego czeka najwięcej pracy. Zdarzają się miejsca, gdzie należało chyba podejść do partii wokalnej jeszcze raz (choćby w The Wheel). Za to gitary — delikates! Na przykład właśnie w The Wheel, akustyczne i elektryczne. Świetny jest utwór Lunatic Pandora, magnum opus aIbumu. Na początku to krwisty prog metal — riff gitary jest genialnie prosty, brzmi, jakby kąsała nas jakaś bestia. Później następuje jednak uspokojenie. Bo ta muzyka przede wszystkim łagodzi. Jakby miała służyć temu, by podmiot liryczny tekstów, ze swymi obawami, prześladującym go lękiem, w jego „zderzaniu się” z przeznaczeniem, znalazł chwilę spokoju, pogodniejszego uczucia.
Muzyka z Patterns in Parollel ma w tyle ładnych motywów i tyle ciepła, że mimo drobnych uchybień gorąco ją rekomenduje.
Score: 4/5
Reviewer: Paweł Brzykcy
Date: 29.01.2020 (Teraz Rock 02/2020)