Lyrics
Dzień bez marzeń
Byliśmy tam, byliśmy gdzie
Dopiero co odkryłem
Na zgranej taśmie wspomnień stos
Wymażę ją
Dziś usunę się
Godzina, dwie, pół dnia
Odwiedzam miejsca, cofam czas
Wiedziałem już od lat
Że gdy kiedy przyjdzie nasz
Dzień bez marzeń
W romantycznym śnie
Na ucho mi opowiesz
I pożegnasz się
Tym razem to tak serio
A nie kolejna z gróźb
Nim dzień dobiegnie końca
Nie będę już nic czuć
W tych koronach drzew
Młody król
Świta piękny dzień
Jaki w planach masz dziś lęk?
Wśród kwiatów bieg
Papieros, herbata, sen
Godzina, dwie, pół dnia
Odwiedzam miejsca, cofam czas
Wiedziałem już od lat
Że gdy kiedy przyjdzie nasz
Dzień bez marzeń
W romantycznym śnie
Na ucho mi opowiesz
I pożegnasz się
Tym razem to tak serio
A nie kolejna z gróźb
Nim dzień dobiegnie końca
Nie będę już nic czuć
Dzień bez marzeń
Dzień bez końca
Nie łudzę się już
Możesz puścić mnie
Musisz puścić mnie
Ty tam, to ja
Hej, ty tam, to ja
Z boku w ciebie patrzę
A ja, to ty, więc my
Toniemy
Obserwuję długo cię
Rozpaczliwie walczysz by nie skończył się twój bieg
Choć na chwilę wstrzymaj krok
I obejrzyj się za siebie, spróbuj znaleźć mnie
Porwij mnie i ucieknijmy stąd
Gdzieś, gdzie nie znajdą nas
Zamknij, światło zgaś
Porwij mnie, nim zrobi to prąd
I zszyj mnie jeszcze raz
Rozpadam się na szwach
Opuściłeś dawno mnie
Pomyślałeś, że beze mnie lepszy każdy dzień
Że przegonisz dwoje nas
Bez kotwicy w plecach, chcesz wyprzedzić nawet czas
Ostatni dzień
Nim pęknie wszystko w środku nas
Ostatnia noc
Porwij mnie i ucieknijmy stąd
Gdzieś, gdzie nie znajdą nas
Zamknij, światło zgaś
Porwij mnie, nim zrobi to prąd
I zszyj mnie jeszcze raz
Rozpadam się na szwach
Stoję sam
Kolejny gram
Echa braw
Rozmyty czas
Jest mnie mniej
Niż sądziłeś
Skończę się
Nim przyjdzie dzień
Stoję sam
Kolejny gram
Echa braw
Rozmyty czas
Jest mnie mniej
Niż sądziłeś
Skończę się
Nim przyjdzie dzień
Zostaw mnie
Wypuść mnie
Wypluj mnie
Jest tak źle
Ostatni dzień
Nim pęknie wszystko w środku nas
Ostatnia noc
Porwij mnie i ucieknijmy stąd
Gdzieś, gdzie nie znajdą nas
Zamknij, światło zgaś
Porwij mnie, nim zrobi to prąd
I zszyj mnie jeszcze raz
Rozpadam się na szwach
Stoję sam
Kolejny gram
Echa braw
Rozmyty czas
Jest mnie mniej
Niż sądziłeś
Skończę się
Nim przyjdzie dzień
Ja jestem twoim katem
Popatrz, już rozpadam się
Ja jestem swoim katem
Popatrz, już rozpadam się
Ja jestem twoim katem
Popatrz, już rozpadam
Popatrz, już rozpadam
Naspojrzenie
Bez oddechu, raz po raz
Nurkować pod wiatr
Często ja
Odbijam się
Zawracam i
Wiruję wciąż
Niepewnie zasypiam co noc
Niezwyczajnie
Nie co dnia
Mówię ci bezwstydnie tak
Zerknij na mnie, spójrz – to ja
Wzrokiem w czubek we własny nos
Widzisz tylko to co chcesz
Widzieć dziś
Widzieć w sobie
Robię czasem to co chcę
Myślę też często sobie, że
Może nie wolno
Niezwyczajnie
Nie co dnia
Mówić ci bezwstydnie tak
Zerknij na mnie, spójrz – to ja
Tak normalnie
Jest mi żal
Szepczę ci z daleka ja
Jestem tutaj, jak co dnia
Toń
Dzisiaj planuje wyznać ci
Skok był za krótki, nie doskoczymy, pożegnam się
Dotykam swej twarzy, nie rozpoznaję jej
Zgubiłem siebie, wyszedłem z siebie i zamknąłem drzwi
I kiedy znów obudzisz się
Już nie będzie mnie
I gdy wybije cały czas
Świat zapomni nas
Toniemy
Toniemy
I kiedy cień okryje mnie
Odepchnę się
Znów zapadnie najdłuższa noc
Spadnie deszcz
Najdłuższy deszcz
Tonę
W tobie
Toń
It is not easy to break out of the depths of everyday life, routine, passing time and mediocrity. It’s not enough just to really want something. The whirlwind of mundane matters always drags you down. And when DEEP (TOŃ) surrounds you, all you have to do is reach even lower and bounce off the bottom.
And then, when you look around, you’ll see fragments of pale mannequins around to help you ascend. Their singing will show you the way.
This is how Pale Mannequin’s third album sounds like.
Recorded in the cult Izabelin Studio under the watchful ear of Andrzej Puczyński, it more and more boldly goes beyond the framework of the prog-rock climate and for the first time indulges in the maxim “Poles are not geese that they have their own language”.
The album “TOŃ” makes a sharp turn towards energetic and concert music. Since the Warsaw band feels best on stage, it was this energy that they wanted to convey on the album. Changing the language of the lyrics to Polish makes the new music much more personal than previous albums. And although musically it is very rock, the lyrical layer has remained typically dark.
1. Dzień bez marzeń
2. Ty tam, to ja
3. Naspojrzenie
4. Toń
Toń was recorded between 02/2022 and 07/2022 at Izabelin Studio, Poland
Mixed & Mastered by Andrzej Puczyński
Lyrics and music by Tomasz Izdebski & Grzegorz Mazur
Recorded by:
Tomasz Izdebski (Vocals, Guitars, Synths)
Grzegorz Mazur (Vocals, Guitars)
Jakub Łukowski (Drums)
Dariusz Goc (Bass)
Photoshoot by Karol Duma
Art and layout by Mateusz Twardoch
New logo design by Pachu Design
Published by:
Prog Metal Rock Promotion
progmetalrock.pl